wtorek, 22 kwietnia 2014

Nauka jest najważniejsza!

Przed  świętami umówiłam się z koleżanką na kawę. Radośnie więc zapakowałam dziś kawałek ciasta i ruszyłam na spotkanie. Becia otworzyła mi drzwi z obłędem w oczach i mało przytomnym głosem zaczęła mnie przepraszać i tłumaczyć, że niestety dziś nie możemy poplotkować, bo Jaś jutro zdaje egzamin, a jeszcze nie przeczytał "Syzyfowych prac", nie powtórzył gramatyki, nie rozwiązał 3 testów, które mu skserowała i nie napisał rozprawki... Powinnam więc zrozumieć, że ona jako wzorowa matka musi Jasia przypilnować i razem z nim powtórzyć wszystko do egzaminu. Może jestem mało pojętna, ale zrozumieć ni czorta nie potrafię.
Jak w korporacji
Egzamin jest ważnym wydarzeniem w życiu dziecka i rodzica, ale nie wolno zapominać, że... to tylko egzamin. Owszem zależy od niego, do jakiej szkoły dostanie się nasza pociecha, ale czy warto podporządkowywać wszystko temu jednemu wydarzeniu? I nie chodzi mi tu wbrew pozorom o tę nieszczęsną kawę, ale o Jasia, który w wieku lat nastu pracuje ciężej niż niejeden dorosły. Korepetycje z matematyki, kurs przygotowawczy z historii, dodatkowe lekcje angielskiego, obowiązkowo rozwiązane minimum dwa testy w tygodniu plus oczywiście szkoła, w której oceny mają być na najwyższym poziomie, bo "przecież liczą się do liceum". Praca i sen lub tylko praca, bo doba ma 24 godziny. 
- Ciocia coś powie mamie - szepcze mi do ucha błagalnie Jasio, gdy zanoszę mu ciasto - całe święta siedziałem w domu i trzaskałem te testy.
Obserwacja
Adam mój sasiad, zdolny, wesoły chłopak siedzi samotnie na schodach przy wejściu do bloku. Patrzy na boisko, na którym kumple grają w kosza. Obok leży jakieś repetytorium z polskiego. Podchodzę, trącam go w ramię i pytam: Wszystko ok? Mogę w czymś pomóc? Spoglądają na mnie nieprzytomne oczy i słyszę automatyczną odpowiedź - Nie, jest w porządku. Tylko muszę się uczyć - wskazuje nogą książkę.
Adam to kolejna ofiara przedegzaminacyjnej gorączki rodziców. Zmęczony i zestresowany do granic możliwości chłopak, pośmiewisko rówieśników, którzy nie rozumieją... Wycieczka rowerowa - nie, nie mogę, wypad z kolegami do kina w sobotę - mam korepetycje, przerwa w szkole - powtarzanie materiału, by nie dostać złej oceny, bo "matka się wścieknie". Próbuję z nim rozmawiać, ale słyszę tylko cytaty z dorosłych.
- Jak się nie będę uczył, nie dostanę się do liceum, na studia i do niczego nie dojdę. Muszę zrezygnować z przyjemności, bo mam egzamin. Nie mogę się rozpraszać, nauka jest najważniejsza...

I tu mam ochotę zapytać, kochani rodzice, czy to wasze dziecko nie powinno być najważniejsze? 



*   *  *

ŻEBY NAUKA NIE BYŁA WAŻNIEJSZA NIŻ DZIECKO...

  1. Motywuj dziecko do systematycznej nauki i wypracuj nawyk samodzielnego uczenia się;
  2. Naucz swoje dziecko racjonalnego wykorzystania czasu. Pokaż mu, że nauka i odpoczynek są tak samo ważne;
  3. Pielęgnuj w dziecku ambicję, ale naucz je też, że czasem trzeba sobie odpuścić.
  4. Twoje dziecko nie musi byc najlepsze we wszystkim. Pozwól mu na słabości.
  5. Nigdy nie porównuj swojego dziecka do innych.
  6. Nie ucz dziecka, że porażka na egzaminie zamyka wszystkie możliwości
  7. Nie przenoś swoich ambicji i marzeń na dziecko.
  8. Nie przeciążaj swojego dziecka obowiązkowymi zajęciami. 
  9. Nie uzależniaj swojej akceptacji od wyników swojego dziecka
  10. Doceniaj nawet nieduże sukcesy dziecka i mów mu, że je kochasz.

1 komentarz:

  1. Moja siostra zabroniła córce jeździć konno dopóki nie dostanie się do najlepszego LO w Olsztynie. Chore.

    OdpowiedzUsuń