Wielkanoc. Rodzinne śniadanie. Tradycyjne potrawy i tradycyjne rozmowy. Wciąż te same tematy, wciąż te same poglądy. Chociaż...kilka lat temu pojawił się nowy temat świątecznych dyskusji - edukacja i wychowanie. Pewnie ze względu na obecność na rodzinnych posiadówkach pediatry i nauczyciela, bo przecież nie dlatego, że kogoś ten temat jakoś szczególnie interesuje. I jak to zwykle bywa wśród naszych rodaków, wszyscy obecni okazali się specjalistami w kwestiach wychowawczych, no bo przecież babcia niezliczoną liczbę razy użyła argumentu wychowawczego w postaci mokrej ściery, wujo wyprowadził dwójkę dzieci "na ludzi", widując je raz na jakiś czas, a stryjenka, chociaż sama z dziećmi nie ma nic wspólnego, ma niezwykle utalentowanego i grzecznego yorka. I tylko ci, którzy na co dzień stykają się z problemem, milczeli dyplomatyczne, by nie popsuć świątecznej atmosfery.
I tak to między żurem a kiełbasą narodził się pomysł spisania obserwacji dotyczących uczenia, wychowywania, kochania, karania, nagradzania, kreowania i wielu innych niezliczonych elementów procesu, który roboczo nazywam "uczłowieczaniem" - ku oburzeniu niezliczonego grona pedagogów i rodziców. Ale ta właśnie nazwa wydaje mi się najbardziej trafna. Opisuje proces, czas, w którym każde nasze działanie (lub zaniechanie) wpływa na "produkt końcowy" - człowieka, którego za moment będziemy mieli obok siebie. I nie ma żadnej recepty, żadnej instrukcji obsługi, nic, co zagwarantuje sukces. Mało tego, nikt rozsądny ci nie powie, jak masz postępować, jaką strategię wybrać.
Ja też. Zapraszam tylko do ruszenia w podróż, poszukiwania refleksji i wyciągania wniosków z obserwacji.
I tak to między żurem a kiełbasą narodził się pomysł spisania obserwacji dotyczących uczenia, wychowywania, kochania, karania, nagradzania, kreowania i wielu innych niezliczonych elementów procesu, który roboczo nazywam "uczłowieczaniem" - ku oburzeniu niezliczonego grona pedagogów i rodziców. Ale ta właśnie nazwa wydaje mi się najbardziej trafna. Opisuje proces, czas, w którym każde nasze działanie (lub zaniechanie) wpływa na "produkt końcowy" - człowieka, którego za moment będziemy mieli obok siebie. I nie ma żadnej recepty, żadnej instrukcji obsługi, nic, co zagwarantuje sukces. Mało tego, nikt rozsądny ci nie powie, jak masz postępować, jaką strategię wybrać.
Ja też. Zapraszam tylko do ruszenia w podróż, poszukiwania refleksji i wyciągania wniosków z obserwacji.
Oświecenie
Młody człowiek przyszedł do pewnego Mistrza i zapytał: „Ile czasu będę najprawdopodobniej potrzebował, żeby osiągnąć oświecenie?”
Rzekł Mistrz: „Dziesięć lat”.
Młody człowiek był zaszokowany. „Tak długo?” zapytał z niedowierzaniem.
Powiedział Mistrz: „Nie, to był błąd. Będziesz potrzebował dwadzieścia lat”
Młody człowiek zapytał:, „Dlaczego podwoiłeś liczbę?”
Powiedział Mistrz:, „Jeśli się nad tym zastanowić, w twoim przypadku prawdopodobnie będzie to trzydzieści”.
Mądrość nie jest stacją, do której się przyjeżdża, lecz sposobem podróżowania.