wtorek, 22 lipca 2014

Mama Nieprzystosowana

Telefon zadzwonił niespodziewanie, wczesnym popołudniem.
- Ratuj, bo ja tu o_s_z_a_l_e_j_ę - usłyszałam w słuchawce zdenerwowany głos Grażynki - ta gówniara mnie wykończy! Zocha! Przestań w końcu ryczeć! Ale już - wydarła się moja koleżanka gdzieś za siebie.
Już? - pomyślałam - dawałyśmy jej  5 dni. Dziś był dopiero trzeci.
Grażynka to jedna z tych kobiet stworzonych do rzeczy wyższych. Pracuje w jednej z największych agencji reklamowych, na wysokim stanowisku, uwielbia wystawne przyjęcia i weekendy w spa. No, przy okazji ma też w życiu psa i dziecko, dokładnie w tej kolejności. Ponieważ i ona i mąż pracują do późna, Zofią (albo jak mawia Grażynka Sofiją) zajmuje się niania, ciocia Ania. Oczywiście także w soboty, bo przecież Grażynka musi mieć czas dla siebie, na wycieczki z mężem i eleganckie kolacje. No i są jeszcze dziadkowie, którzy z ochota porywają małą na weekendy, wyznaczając precyzyjnie grafik, aby nikt nie był poszkodowany w kontakcie z wnuczką. Tak więc, jak kiedyś policzyłyśmy przy flaszce dobrego wina, Grażynka spędza z córką maksymalnie 2 godziny dziennie. Jakież było nasze zadziwienie, gdy miesiąc temu oświadczyła nam, że zamierza spędzić urlop z Zosią, w domku pod Warszawą.
- Pani Ania chce wziąć urlop, moi rodzice jadą do Grecji, a teściowie nad morze. Chcę spędzić ten czas z Sofiją - orzekła Grażynka
- A co ty będziesz z nią robić, przez bite 2 tygodnie? - spytała Kryśka
- Może w końcu zacznę ją uczyć hiszpańskiego? Drugi język w wieku 5 lat to chyba nie za późno? - zaniepokoiła się Grażynka
- Nieeee... - uspokoiła ją Baśka, a my w milczącym porozumieniu wypiłyśmy kolejny łyk kawy.
- Daję jej tydzień - powiedziała Baśka, gdy Grażynka opuściła moje małe mieszkanko, tłumacząc się kolejnym spotkaniem.
- No co ty! Wytrzyma maksymalnie 5 dni - orzekłyśmy z Kryśką.
Tymczasem minęły trzy, a Grażynka już bliska była obłędu.
- Przyjeżdżaj - zarządziła i odłożyła słuchawkę.

- Ja chcę do cioci...buuuu... - wyła mała Zosia, gdy przekroczyłam próg wiejskiej posiadłości mojej koleżanki.
- Sofijo, mamusia tu jest... i ma nowa lalkę dla ciebie - Grażynka próbowała zachować resztkę spokoju i wkupić się we względy małej piękną i chyba bardzo droga lalką, raczej wersją kolekcjonerską niż dziecięcą.
- Nie chcę lalki - ryknęło dziecko - ja chcę do cioci Ani, buuuuuu...
- A rycz sobie do woli - poddała się Grażynka i trzasnęła drzwiami zostawiając mnie w pokoiku wraz z dziewczynką.
- Chodź, poczytamy książeczkę - powiedziałam i usiadłam w fotelu. Mała chlipiąc usadowiła się na poduchach, na podłodze. Na szczęście Zosia była tak zmęczona płaczem, że po chwili czytania zasnęła. Zeszłam na dół, do Grażynki.
- Co się stało? - zapytałam i to był mój błąd, bo Grażynka całkowicie się rozhisteryzowała.
- Nie mam siły do tego dziecka - płakała - Nic jej nie pasuje. Ciągle płacze albo marudzi. Nic nie mogę zrobić - ani poczytać, ani się poopalać, ani pogadać przez skypa. Obłęd jakiś!
- Masz małe dziecko. To normalne - próbowałam tłumaczyć
- Normalne?  - oburzyła się Grażynka - To ma być normalne, że zamiast cieszyć się z wakacji z mamą Sofija ciągle płacze i chce do tej Anki?
- Tak. Mała tęskni. Nie zaprzeczysz chyba, że większość czasu spędza z panią Anią. Jej się tu nudzi po prostu. Chce się bawić.
- Ale co ja mam zrobić? - rozłożyła bezradnie ręce Grażynka - Próbowałam ja uczyć hiszpańskiego, ale jak ja mam ją czegoś nauczyć, jak ona ciągle się kręci i rozprasza? Kupiłam jej nową lalkę, to widziałaś, co z tego było. Zabrałam na lody, to mi powiedziała, że nie lubi truskawkowych i odmówiła zjedzenia. Ja się nie nadaję na matkę - podsumowała.
Już jej miałam przyznać rację, ale gdy spojrzałam na tę bezradna kobietę zrobiło mi się jej żal.
- Nie martw się. Coś poradzimy. Masz ziemniaki?
- Mam - odpowiedziała zdziwiona Grażynka.
- A znajdziesz jakąś niepotrzebną deskę do krojenia? Drewnianą?

Kiedy Zosia zeszła na dół, wzięłyśmy ziemniaki i zrobiłyśmy z nich stemple. Najpierw mała bawiła się w tworzenie stempelkowych wzorów na kartkach. Później dałyśmy jej deskę i pozwoliłyśmy ozdabiać ją wyciętymi w ziemniakach wzorami. Stemple zrobiłyśmy razem, a gdy Zosia pochłonięta była zdobieniem deski, my miałyśmy sporo czasu na wypicie kawy.
- Widzisz, jakie to proste - powiedziałam, gdy sączyłyśmy kawę patrząc na skupiona minę dziecka - wystarczy trochę wyobraźni i rzeczy, które możecie robić razem.
- Nie wystarczy - westchnęła Grażynka - musisz mi zostawić instrukcję, co ja mam z nia robić.
Zostawiłam. Może nie instrukcję, ale spis kilku zabaw dla matki i córki. Efekt był taki, że Zosia już więcej nie pytała o ciocię Anię, a Grażynka... No cóż, chyba nasza koleżanka zmieni tryb życia, bo dotarło do niej, że dziecko to nie zabawka, którą można się pobawić wtedy, gdy jest nam wygodnie i mamy ochotę.

ZABAWY DLA ZOSI (lat 5):
1. Wybierzcie się na spacer z koszyczkiem na skarby i nazbierajcie różnych darów natury - listków, kwiatków, kamyczków, kory, mchu, patyczków itp. W domu weźcie kawałek tektury i klej. Przyklejajcie przyniesione przedmioty tworząc własne obrazy.

2. Zróbcie masę solną wg przepisu:
  • szklanka mąki,
  • szklanka soli,
  • 125 ml wody
  • 2 łyżki rozpuszczonego wcześniej kleju do tapet  
 Świetną zabawą jest już samo zagniatanie ciasta. Gdy masa jest gotowa, możecie z niej ulepić figurki lub... zrobić ozdoby na choinkę, wycinając z ciasta kształty foremkami do ciasteczek. Rzeźby można pomalować farbkami wodnymi.
Zosia i Grażynka zrobiły serduszka na choinkę oraz biżuterię dla lalek :)

3. Ukryj w ogrodzie skarb (np. torbę z cukierkami), a następnie przygotuj wskazówki, które pozwolą dotrzeć do skarbu. Wskazówki mogą łączyć się z zadaniami do wykonania, tak aby zadanie było dopiero kolejnym krokiem w stronę skarbu. Ukochana zabawa wszystkich dzieciaków ;)

4.  Nadmuchajcie balony, a następnie wypuście z nich powietrze. Do balonów przy pomocy lejka wsypcie mąkę i trochę wody, by maka się uplastyczniła. Zawiążcie balony i zróbcie  z nich śmieszne głowy. Możecie pomalować twarze ;)

5. Zróbcie teatrzyk ze starych rękawiczek. Poucinaj palce od rękawiczek do zmywania. Flamastrem narysujcie twarze. Pacynki można też ozdobić cekinami, wstążeczkami, kawałkami sznurka, guziczkami itp. Możecie np. wystawić bajkę o Kopciuszku i nagrać ją na video.

6. Zróbcie wizytówkę na drzwi dziecięcego pokoju. Na tekturze / deseczce napisz dziecku tekst, który chce, aby był na wizytówce. Na liniach naklejcie makaron o różnych kształtach. Można też tą samą technika stworzyć makaronowe obrazy. Można też zabarwić makaron barwnikami spożywczymi.

7. Starą patelnię napełnijcie ziemią i posadźcie w niej malutkie roślinki (latem bez trudu można kupić takie sadzonki za grosze na jakimś targu). Stwórzcie magiczny ogród, korzystając z kamyków, kawałków lusterek, miniaturowych zabawek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz